Bartek Jarmoliński, „Czuły Barbarzyńca”
Ekspozycja w ramach projektu „Kadry pod napięciem”
Kuratorka wystawy: Monika Małkowska
Wystawa czynna do 14.06.2020 roku
Tytuł „Czuły barbarzyńca”, nadany przez Bartka Jarmolińskiego cyklowi 29 kolaży (collages), prowadzi nasze skojarzenia w dwóch kierunkach: ku literackiej klasyce i w stronę współczesnych działań łączących wysoką kulturę z rozrywką. Przez 14 lat warszawska klubokawiarnia Czuły Barbarzyńca proponowała coś, co można nazwać towarzysko-intelektualną przygodą. Przeniesiona w inne miejsce, już nigdy nie odtworzyła oryginalnego klimatu…
Druga koneksja prowadzi ku przeszłości. Ponad 60 lat temu Zbigniew Herbert podróżował po Europie Zachodniej, głównie zwiedzał zabytki i muzea Włoch oraz Francji. Podczas peregrynacji sporządzał szkice (także rysunkowe) i notatki, które znalazły się potem w zbiorze esejów „Barbarzyńca w ogrodzie” (pierwsze wydanie Czytelnik 1962). Z pewnością wrażliwości Jarmolińskiemu bliższy jest Herbert, jednak współczesny świat również dostarcza mu podniet i materii do rozważań. Tak, Jarmoliński jest „czuły” na piękno i korzenie czy też tradycje europejskiej kultury. Do tego fascynuje go natura, świat zwierzęcy w całym swym bogactwie i zróżnicowaniu.
Zacznijmy od strony technicznej. Jego kompozycje wyróżniają się precyzją, co do której można mieć wątpliwości, czy istotnie zostały stworzone ludzką ręką. Otóż tak! Przekopiowane z różnych reprodukcji i zdjęć obrazy wycięte zostały z chirurgiczną dokładnością ręką własną artysty. Następnie naklejone na gładkie szare tło, by tym silniej działały ostre kolory (na ogół nienaturalne) i faktury. Nie widać śladów klejenia – a dlaczego, niech pozostanie sekretem autora. Formy, postaci, sceny, które kreuje Jarmoliński, najprościej nazwać surrealistycznymi – bo zostały złożone z elementów wziętych z rozmaitych rzeczywistości, z różnych epok, odmiennych sytuacji. Jednak wahałabym się wpisywać sztukę Jarmolińskiego w nadrealistyczny nurt – wszak wyznawcy teorii André Bretona polegali na podpowiedziach podświadomości i snów, zaś nasz artysta z pewnością działa świadomie i doskonale wie, jaki zamierza wygenerować komunikat. Ta układanka z nieprzystających do siebie detali jest opowieścią o tym, co siedzi twórcy w głowie, co napędza jego emocje, co inspiruje go intelektualnie i pobudza zmysły.
Bartek Jarmoliński penetruje zasoby realnego świata, tego namacalnego, istniejącego obok, tworząc kombinacje z przeszłością, zarejestrowaną na fotografiach. Każdy zapis dobry, nawet ten gorszej jakości, nieostry, zamazany. Pokryty jednolitą barwą, wyjęty z kontekstu, ustawiony do góry nogami lub pod kątem, gubi pierwotne znaczenie. Zamienia się w (prawie) abstrakcyjny kształt, którego walory wizualne dominują nad treścią. I tak świat podwodny przenika się ze starożytnymi, klasycznymi rzeźbami; ludzkie twarze wchodzą w interakcje z dziełami sztuki; fauna z afrykańskiej sawanny jednoczy się z ubranymi w paradne stroje modelami. Czas się tu nie liczy, czas został zlikwidowany. Istnieje tylko teraz. Bezczas.
Co znamienne – artysta zespaja te rozmaite elementy „bez szwów”, nie dając pierwszeństwa nikomu ani niczemu, komponując wizje o niespotykanej intensywności, lecz czytelne dopiero przy uważnym oglądzie. Bo na pierwszy rzut oka wszystko idealnie do siebie pasuje. Dopiero po chwili orientujemy się, że Hans Makart na swym słynnym zdjęciu, do którego pozował w stroju Rubensa, zamiast twarzy ma łeb nosorożca (kolejne odniesienie, tym razem do sztuki Eugène’a Ionesco). Przesłaniem dramatu (z 1959 roku) była teza, że w każdym z nas może drzemać bestia. Barbarzyńca. Nad-obecność okrucieństwa pojawia się u Jarmolińskiego dyskretnie, niemal niezauważalnie. Kultura, której pięknu ulegamy, „rozmiękcza” nas, nie pozwala w porę dostrzec przyczajonego zła. Zwłaszcza dlatego, że to zło także uwodzi, jest atrakcyjne i integruje się z tym, co wysokie moralnie. Jarmoliński zdaje się zadawać widzowi pytanie: zauważasz, gdzie przebiega granica dobra i zła?
A może… jej w ogóle nie ma?
Monika Małkowska
Bartek Jarmoliński (ur.1975)
dr sztuk pięknych, studia doktoranckie na Wydziale Pedagogicznym i Artystycznym Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach( 2014-2018), Akademia Sztuk Pięknych im. Władysława Strzemińskiego w Łodzi (1995-2001), zajmuje się malarstwem, collage, rysunkiem i performance. Ma w dorobku kilkadziesiąt wystaw indywidualnych oraz udział w wielu wystawach zbiorowych w Polsce i zagranicą. Jego prace znajdują się w zbiorach: Galerii Bielskiej BWA, Miejskiej Galerii Sztuki w Łodzi, Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi, Muzeum Regionalnym w Brzezinach, Kolekcji Hestii w Sopocie, Regionalnej Zachęcie w Katowicach, Fundacji Ateneum w Warszawie, Galerii Zero w Berlinie.